wtorek, 13 października 2009

Czy to koniec władzy?

W dniu wczorajszym stało się to, co (zadaniem mojej żony) powinno się stać już dawno. Zarząd KK, któremu miałem zaszczyt przewodniczyć podał się do dymisji. Skończył się pewien etap w moim życiu i co ciekawe - nie żałuję tej decyzji.
W tytule napisałem pytająco czy to koniec władzy? Nie, to nie koniec. Nie koniec, bo nigdy nie było początku. Początku władzy. Był natomiast początek ogromnej pracy, jaką należało wykonać na rzecz klubu kibica, bo po naszych poprzednikach przejęliśmy KK TUR w takim stanie formalno-prawnym, że żal mi mojego bloga, aby to opisywać. Zresztą przyzwoitość nakazuje mi milczeć w tym temacie, bo zostało to wyjaśnione w gronie, jakiemu się te wyjaśnienia należały.
Jak wspomniałem w swoim wczorajszym sprawozdaniu wykonaliśmy szereg prac na rzecz KK i co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, że po odczytaniu sprawozdania aula wypełniła się oklaskami. Jak mnie pamięć nie myli były to pierwsze oklaski w historii klubu kibica po sprawozdaniu z działalności Zarządu. Czyli było warto.
Było warto, bo praca na rzecz KK pozwoliła mnie i moim kolegom zebrać szereg nowych doświadczeń.
Było warto, bo dzięki tej pracy mogłem przekonać się kto tak na prawdę jest osobą godną miana członka KK TUR, a kto jest tylko pieniaczem i szczęśliwym posiadaczem karnetu.
Było warto, bo słowa : "dziękuję, byłeś świetnym prezesem" - usłyszane w kuluarach tuż po zebraniu były odzwierciedleniem tego, że zrobiłem ze swoimi kolegami wiele dobrych rzeczy, które nie zostały niezauważone.
Było warto, bo prace i decyzje podejmowane przeze mnie pozwoliły mi dostrzec, że pod moim własnym nosem (w zarządzie) rośnie w siłę opozycja, która chciała zostać GTW. I została. I dobrze im tak.
I od razu po przejęciu "władzy" przez GTW jeden z jej członków pokazał, kto tu tera rządzi. Na pytanie o to czy GTW podejmie się organizacji Mistrzostw Polski Klubów Kibica w koszykówce mój główny opozycjonista w "moim" zarządzie zaindorzył się okrutnie i rzucił gromkim głosem, że nie odpowie teraz, bo my (wg niego chyba plebs) tak chcemy.
I tylko żal mi tych, którzy do GTW dołączyli zupełnie nieświadomie i jeszcze nie wiedzą, że są jedynie tzw. zapchajdziurami", od których nikt niczego nie będzie wymagał, poza nie przeszkadzaniem w podejmowaniu jedynie "słusznych" decyzji.
Żal mi również tego, że od tej pory to będzie równia pochyła dla tego klubu, bo nie sądzę, że będzie się w nim działo coś więcej niż organizowanie wyjazdów na mecze i to też nie potrwa wiecznie. Ale o tym GTW musi przekonać się na własnej skórze.
Niemniej życzę GTW wszystkiego najlepszego, aby i oni otrzymywali ze strony członków KK tyle pomocy ile my otrzymywaliśmy, aby ich rachunki telefoniczne były tak wysokie jak nasze i aby kolejny zarząd podziękował im za pracę na rzecz KK tak, jak GTW podziękowała nam. Wstyd panowie i panie, ale to o was źle świadczy już na początku Waszej pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Piszcie co chcecie, ale bez wulgaryzmów, bo mogą to czytać również wasze dzieci...